|
Z dziejów łysogórskiej biblioteki ojców benedyktynów
Wiekowe świętokrzyskie opactwo
benedyktynów na Łysej Górze szczyciło się jedną z najzasobniejszych (obok
Lubinia, Mogilna, Sieciechowa i Tyńca) książnic klasztornych tego zgromadzenia w
Polsce. W zorganizowany sposób biblioteka funkcjonowała razem z archiwum już w
r. 1447, zapewne w pomieszczeniu obok skarbca, przy zakrystii, we wschodnim
skrzydle klasztoru. Ta lokalizacja księgozbioru dotrwała do początku XVII w.
Wiemy, że opiekował się nim wówczas kustosz relikwii Krzyża Świętego przy pomocy
zakrystiana. Pierwszym, znanym z przekazów, bibliotekarzem łysogórskim był
ojciec Adam Królik (1650), który po swojej profesji darował do klasztoru
kilkanaście książek (osiem z nich - według dotychczasowej wiedzy - nadal
znajduje się w kolekcji Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego). Później zbiory
przeniesiono na pierwsze piętro nad zakrystię. Salę tę jeszcze w XIX w. nazywano
„starą biblioteką”. Wybrane księgi liturgiczne i religijne, służące codziennym
potrzebom przechowywano nadal przy zakrystii, tak zresztą jak i w innych domach
zakonnych. Libraria klasztorna wciąż powiększała swoje zasoby. Zapewne ok. 1723
urządzono znacznie większą salę biblioteczną w dawnym dormitorium. Przewalające
się przez okolice grabieże wojenne i pożogi (np. pożar 1459, najazd szwedzki
1655, wyprawa Rakoczego 1657, wojna północna 1704, pożary 1777 i 1779)
zasadniczo nie zniszczyły zbiorów bibliotecznych, choć spowodowały pewne ubytki,
przeważnie pośród ksiąg przechowywanych z rozmaitych powodów poza właściwa
biblioteką, np. w celach zakonników. Poważniejszego uszczerbku doznały jednak
dokumenty zgromadzone w klasztornym archiwum. W 1789 r. książnica uzyskała nowe,
piękne wnętrze w północno – wschodnim narożniku claustrum. Przeprowadzka zbiorów
nastąpiła w latach 1790 - 1792. Ta sala biblioteczna zachowana do dzisiaj, pełni
obecnie inną funkcję w opactwie użytkowanym przez ojców oblatów.
Księgozbiór świętokrzyski był
kilkakrotnie porządkowany i rejestrowany. Pierwszy jej katalog sporządził pod
koniec XV w., w r. 1491, opat Maciej z Pyzdr. Z r. 1548 pochodzi następny,
niewiadomego autorstwa. W połowie XVII w. spisaniem zasobów biblioteki zajął się
wspomniany wyżej bibliotekarz łysogórski Adam Królik. Kolejne wykazy były
dziełem benedyktynów – cudzoziemców: Jerzego Jonstona (powstał w l. 1685 – 1703)
i Gerarda Lefebure´a (1799 – 1802). Ostatnie dwa spisy biblioteczne –z 1818 r.
opracowany przez Ksawerego Rogójskiego i z r. 1819 autorstwa Samuela Bogumiła
Lindego – powstały już w zgoła innych okolicznościach, przy sekularyzacji tej
placówki.
Zakonna kolekcja biblioteczna w
trakcie swoich dziejów, tak zresztą jak i w innych klasztorach, była „purgowana”.
Tym staropolskim wyrażeniem (od łacińskiego słowa purgo, purgare – oczyścić)
określano proces uwalniania, usuwania zbiorów zakonnych i w ogóle kościelnych od
tomów i treści niepożądanych. Nie oznaczało to jednak, jak zwykle się sądzi,
pozbywania się książek. Czasami umieszczano je jedynie w dozorowanych szafach
lub w specjalnym pomieszczeniu. Dzieła kontrowersyjne izolowano także w
spisywanej dokumentacji bibliotecznej. Tak np. we wspomnianym łysogórskim
katalogu Jonstona znajdował się osobny dział obejmujący 209 „nieprawomyślnych”
pozycji. Stałym zjawiskiem po soborze trydenckim było też zakreślanie,
zamazywanie, nawet zaszywanie podejrzanych fragmentów ksiąg. Spotykamy się z tym
procederem również w klasztorze świętokrzyskim. Niektóre zachowane woluminy (np.
pokazywane na wystawie utwory Lutra) poświadczają obecność treści heretyckich w
bibliotece klasztornej. Były one potrzebne chociażby do prowadzenia polemik
religijnych. Owo „purgowanie” nie było zresztą działalnością dowolną
klasztornego bibliotekarza. Odpowiednie wytyczne ustalano w bullach i dekretach
papieskich, nieraz w rozporządzeniach królewskich, a drukowanie ksiąg
religijnych wymagało zezwolenia (imprimatur) władz zakonu lub biskupa diecezji.
Z inicjatywy władz duchownych publikowano wykazy książek objętych cenzurą
kościelną tzw. Index librorum prohibitorum (w Polsce w latach 1603, 1604, 1617).
Dzisiaj te wydzielone i „oczyszczone” księgi ze śladami purgowania są bardzo
ciekawym i istotnym źródłem do badania świadomości społecznej i kultury
umysłowej dawnych wieków.
Plagą księgozbiorów klasztornych, w
tym świętokrzyskiego, było wyławianie różnymi sposobami ciekawych, rzadkich
pozycji bibliograficznych, zwłaszcza poloników, przez oświeconych „księgołapów”,
którzy nawiedzali wiekowe konwenty i wykorzystując dobroć i zaufanie poczciwych
zakonników (czasami niewiedzę), wyłudzali cenne woluminy. Na Łysej Górze w XVIII
w. gościł co najmniej dwukrotnie bibliofil wszystkich czasów - biskup Józef
Andrzej Załuski oraz nie mniej słynny i zasłużony Tadeusz Czacki (1792), a także
inni - jak Michał Hieronim Juszyński (1794 i 1814), Samuel Bogumił Linde (1799)
działający na zlecenie Józefa Maksymiliana Ossolińskiego, Julian Ursyn
Niemcewicz (1811), kilkakrotnie Felicjan Biernacki (1812 – 1813), Józef
Sierakowski (przed 1819), i powtórnie Linde (1819), tym razem jako pierwszy
dyrektor Biblioteki Publicznej przy Królewskim Uniwersytecie Warszawskim
(obecnej Biblioteki Uniwersyteckiej). Dojrzewała bowiem wówczas idea ponownego
zbudowania biblioteki narodowej (po zarekwirowaniu przez Rosjan Biblioteki
Rzeczypospolitej Załuskich zwanej w konsekwencji III rozbioru Polski).
Działalność w tym kierunku podjął m.in. ówczesny minister sprawiedliwości Feliks
Łubieński wzywając instytucje kościelne do dobrowolnego przekazywania ksiąg
(1810). Jednak obawy zakonników (jak się wkrótce okazało słuszne) przed utratą
swoich odwiecznych książnic, które - niezależnie od swojej wartości duchowej i
kulturalnej - stanowiły ogromny majątek materialny, doprowadziły do wyprzedaży
najcenniejszych obiektów. Myślał o tym także minister spraw wewnętrznych
Królestwa Kongresowego – Jan Paweł Łuszczewski (1817) apelując za pośrednictwem
prasy o pomoc w sporządzeniu centralnego katalogu księgozbiorów krajowych, co
zresztą też spotkało się z oporem zakonników. Jednak dopiero dekret kasacyjny z
17 kwietnia 1819 r. położył kres wielu książnicom zakonnym. Księgozbiór
łysogórski opieczętował 4 maja komisarz wojewódzki Ksawery Rogójski, były radca
prefektury, dziedzic pobliskiego Łomna oraz proboszcz w Jedlni, stwierdzając
jego„dość porządny” stan. On także wcześniej, na początku roku 1818, razem z
plebanem z Bodzentyna J. Czekajowskim spisał działowo zawartość biblioteki
klasztornej wykazując 5533 pozycji. Natomiast gdy 11 czerwca 1819 r. zapadła
decyzja o likwidacji opactwa benedyktynów na Łysej Górze dokumenty informowały o
6305 egzemplarzach. Wkrótce potem 21 lipca przybył do klasztoru z polecenia
ówczesnego ministra Komisji Wyznań i Oświecenia Publicznego Stanisława Kostki
Potockiego wspomniany S.B. Linde, by przez sześć dni penetrować zasoby
biblioteczne na potrzeby nowoutworzonej w 1817 r. warszawskiej Biblioteki
Publicznej. Wybrał - jak wiadomo - 4400 druków i rękopisów. Według obecnego
stanu badań manuskryptów było co najmniej 258, w tym 190 średniowiecznych.
Umieszczone w beczkach i paczkach, wyselekcjonowane zbiory przewieziono do portu
rzecznego w Zawichoście i Wisłą spławiono do Warszawy. Na miejscu pozostało
jeszcze około 2000 książek, które potem znalazły schronienie w kościelnych
bibliotekach seminaryjnych w Sandomierzu, Kielcach, Gnieźnie, a także
rozpierzchły się po rozmaitych kolekcjach prywatnych i instytucjonalnych.
Księgozbiory zniesionych klasztorów
oraz niektórych kolegiat i instytucji świeckich z terenu Królestwa Kongresowego
stanowiły najcenniejszą podstawę zbiorów historycznych Królewskiego Uniwersytetu
Warszawskiego. Nie na długo jednak. Już bowiem po upadku Powstania Listopadowego
w 1834 r. większość zgromadzonych ksiąg, w tym benedyktyńskie z Łysej Góry - ze
wspaniałą kolekcją rękopisów i inkunabułów na czele – znalazły się w
Petersburgu, a potem wskutek nie przestrzegania przez zaborców zasady całości
proweniencyjnej, także w innych bibliotekach imperium rosyjskiego. Dopiero w
niepodległej Polsce na mocy XI artykułu Traktatu Ryskiego z 1921 r. część z nich
wróciła do Warszawy. Po długich i uciążliwych procedurach transporty zabytkowych
ksiąg nadesłano w r. 1930, 1931, 1936. Wraz z tymi, które odzyskano w latach
czterdziestych XIX w. jako tzw. „dary Najjaśniejszego Pana” i tymi, które nie
były wywiezione (a trzeba pamiętać o drugim etapie pozyskiwania klasztornych
książnic po represjach za wywołanie Powstania Styczniowego 1863 r.) znów dawały
nadzieję na urządzenie w stolicy względnie dogodnego warsztatu badawczego dla
historyków zajmujących się dziejami, nauką i kulturą Rzeczypospolitej Obojga
Narodów. Odzyskane z bolszewickiej Rosji księgi złożono ostatecznie w
nowoutworzonej po latach niewoli centralnej instytucji państwa tj. w Bibliotece
Narodowej (1928). Nie zdążono jednak nawet w pełni przeprowadzić prac wstępnych,
gdy wybuchła II wojna światowa. W 1944 r. większość z nich, w tym szczególnie
cenne manuskrypty, inkunabuły, dawne polonika etc. Niemcy spalili w zniewolonej
Warszawie. Na ironię losu ocalały cimelia pozostawione w Petersburgu, choć
dostęp do nich dla polskich uczonych, wbrew ustaleniom traktatu pokojowego w
Rydze, był prawie żaden.
Zatem po 1945 r. bibliotekarze
polscy, po wstępnym uporządkowaniu zdewastowanych bibliotek, znów przystąpili do
rejestracji pozostałych zbiorów historycznych. Jednak dotychczas uporano się w
zasadzie tylko z ich opisem bibliograficznym. Efektem tych prac jest m.in.
centralny katalog starych druków i centralne informatorium o rękopisach
zachowanych w Polsce, prowadzone przez Bibliotekę Narodową w Warszawie. Niestety
wciąż niewiele instytucji bibliotecznych posiada kartoteki proweniencyjne, czy
też odpowiednie bazy komputerowe. Szukając zatem spuścizny bibliotecznej
benedyktynów świętokrzyskich musimy odbywać uciążliwe podróże i przeprowadzać
nie zawsze możliwe technicznie kwerendy. Mimo trudnej sytuacji dysponujemy
pewnymi informacjami. Dzięki dotychczasowym badaniom (a pisze o nich Marek
Derwich w swojej obszernej pracy Benedyktyński klasztor św. Krzyża na Łysej
Górze w średniowieczu, Warszawa 1992) wiemy np. dość dużo o zachowanych
najstarszych manuskryptach z tego opactwa. Jest ich obecnie co najmniej trzydzieści cztery.
Należy do nich przede wszystkim Rocznik świętokrzyski dawny z XII w. oraz
słynne Kazania Świętokrzyskie, zabytek
najstarszej prozy polskiej, pochodzący z przełomu XIII/XIV wieku. Ponadto jeden
rękopis został napisany w wieku XIV, innych dwadzieścia w wieku XV, a dwa (w
czterech woluminach) na przełomie XV i XVI wieku. Uczony ten podaje także
wiadomość o zachowanych 472 starych drukach łysogórskich (w tym sześciu
inkunabułach). Te ostatnie dane możemy szczęśliwie skorygować. Obecnie tylko w
Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie zarejestrowano 684 pozycji starych druków
(427 z wieku XVI i 257 z XVII stulecia), dalszych 43 odnotowano w innych
książnicach na podstawie katalogów bibliotecznych wydanych po wojnie. Zatem
dysponujemy pewnymi informacjami o 727 egzemplarzach z kolekcji opactwa
świętokrzyskiego. Naturalnie te dane, w miarę systematycznej penetracji zbiorów
pod kątem proweniencyjnym, będą się powiększać. Spodziewamy się, że tylko w
warszawskiej Bibliotece Uniwersyteckiej powinno być ich ok. 1400 pozycji, bowiem
do przebadania proweniencyjnego pozostała jeszcze znaczna część zasobu książek
siedemnastowiecznych i cały wiek XVIII. To wszystko stanowi już jednak poważną
bazę (nie licząc archiwaliów) do monograficznego opracowania księgozbioru tego
klasztoru, na co na pewno te dostojne księgi zasługują. Woluminy łysogórskie z
dawnego zasobu BUW znajdują się także i w innych bibliotekach warszawskich,
szczególnie w Bibliotece Narodowej (resztki rewindykatów z Rosji oraz powojenne
nabytki z tzw. zbiorów podworskich). Wiemy, że i w tej instytucji rozpoczęto
badania proweniencyjne. Jeszcze w XIX wieku przekazano z BUW część książek o
tematyce teologicznej do obecnej Biblioteki Seminarium Metropolitalnego
Archidiecezji Warszawskiej. Są tam dzieła i z Łysej Góry, ale wyłuskać je, wobec
braku dokumentacji proweniencyjnej - niepodobna.
Niewielką, fragmentaryczną część
bibliotecznych skarbów benedyktynów świętokrzyskich, pochodzącą głównie z
dzisiejszych kolekcji książnic warszawskich, udostępniamy na obecnej
jubileuszowej wystawie poświęconej opactwu świętokrzyskiemu. W trakcie trudnego
wyboru obiektów kierowano się nie tylko na treścią prezentowanych ksiąg, choć
warto zauważyć, że na Łysej Górze oprócz zwyczajowej literatury religijnej i
teologicznej było sporo woluminów z zakresu filozofii, historii, prawa,
medycyny, astronomii, kompendiów encyklopedycznych i językowych, właściwie były
tam książki z wszystkich dziedzin wiedzy. Starano się pokazać także ich piękną i
dostojną formę, a więc wyważoną kompozycję kart tytułowych i kolumny druku,
artystyczne ilustracje, zabytkowe oprawy. W miarę możności zwrócono uwagę na
elementy potwierdzające pochodzenie ksiąg, czyli na odręczne zapisy
własnościowe, adnotacje o okolicznościach ich pozyskania, charakterystyczne
nalepki grzbietowe oraz sygnatury, a wreszcie na najszlachetniejsze znaki
proweniencyjne – superekslibrisy klasztorne i osobiste niektórych zasłużonych
zakonników.
Mamy nadzieję, że prezentowane dawne
księgi przemówią nie tylko do wyobraźni historyków i bibliofilów, ale także do
patriotów regionu kieleckiego i miłośników przeszłości.
dr Maria Cubrzyńska - Leonarczyk
|